• Sekretariat, Intendent: poniedziałek - piątek 7:00 - 15:00 • Świetlica: poniedziałek - piątek 6:30 - 15:30 •Tel: 81 880 90 03

logo sp




Wehikuł Czasu

 

To co wam opowiem zdarzyło się naprawdę albo i nie ….

Zaczynamy przygodę stulecia. Jest rok 2014. Toczy się wojna pomiędzy dobrem a złem.

***

W Szkole Podstawowej w Żyrzynie dla klas czwartych zorganizowano wycieczkę do Muzeum im. Leonarda da Vinci. Zmęczeni i znudzeni uczniowie dotarli na miejsce.

- Dzień dobry, jestem waszym przewodnikiem po muzeum – ukłonił się starszy elegancko ubrany pan.

- Dzień dobry panu! Jestem Beata Kubak - powiedziała wysoka kobieta o ciepłym uśmiechu.

- Dzień dobry, jestem Ewa Gawrysiak - wtórowała druga, trochę starsza pani o rudych włosach.

Przewodnik oprowadzał nas po różnych pomieszczeniach, a było tak nudno, że nawet Karol - nasz klasowy rozrabiaka - szedł spokojnie, smętnie rozglądając się po salach.

Pan pokazał nam urządzenie, które przypominało mechaniczny fotel.

- To jest niedokończony wehikuł czasu Leonarda da Vinci. Ma ponad 500 lat - powiedział przewodnik, z dumą wskazując dziwny fotel, przy którym zamocowana była klawiatura i kolorowe żarówki.

- Ciekawe czy działa? - szeptała blondynka Daria do Ewy, wysokiej dziewczynki w okularach.

- Teraz jest chwila na odpoczynek - powiedziała pani Beata. – My z panią Ewą pójdziemy na krótką rozmowę z przewodnikiem, a was proszę, byście spokojnie na nas zaczekali.

Nauczycielki oddaliły się od grupy.

- Hej chłopaki! Może przeniesiemy się w czasie? - zaproponował Łukasz.

- Spotkamy się z dinozaurami i nas zjedzą - śmiał się Mateusz.

Łukasz z Mateuszem i Karolem przeszli przez barierki. Łukasz pierwszy usiadł na fotelu, potem Mateusz, na końcu Karol.

- Jestem Kapitan Łukasz, Pogromca Czasu! - krzyczał.

- Chłopaki złaźcie z tego czegoś! - wołała spanikowana Magda.

- To nie jest dobry pomysł! - przekonywała ich Klaudia.

- Dziewczyny dajcie spokój. Co myślicie, że przeniesiemy się w czasie? – żartował Mateusz.

Łukasz niechcący popchnął Karola wprost na dziwną klawiaturę, a on wcisnął czerwony guziczek. Wehikuł czasu pisnął, zazgrzytał, wielka błyskawica wydostała się z fioletowej żarówki. Zgasła. Nagle otworzyła się fioletowa dziura, która wszystko zassała.

- Co się dzieje?! - krzyczała Dominika.

- Łukasz, to wszytko twoja wina! - piszczała Magda.

Dziura oddziaływała z taką siłą, że wszystkich wciągnęła.

- Aaa! – krzyczeli, wpadając do dziwnego tunelu.

Gdy już byli w tunelu, ten zamknął się. Na miejscu, gdzie stały dzieci, został tylko bałagan. W środku wyglądało, jakby ktoś nie dokończył dzieła. Nagle wszystko się uspokoiło.

- Gdzie my jesteśmy? - spytała Marcelina.

- Skąd mam wiedzieć! - gniewnie odpowiedziała Daria, a jej głos drżał ze strachu.

Wszyscy byliśmy w szoku. Przed naszymi oczami roztaczał się okropny widok: zburzone budynki, poprzewracane samochody, wszystko było opustoszałe, powiało grozą.

- Jej! - dziwił się Michał.

-To... niemożliwe! - powiedziała ze zdumieniem Ewa. - Czyżbyśmy byli w przyszłości?!

- Chyba tak.... - stwierdził Kuba.

Nagle na szarym niebie zauważyli światło, które zbliżało się w ich stronę. Przypominało ono spadającą gwiazdę.

- Co to jest? - spytał Artur.

- Może to kometa? - zastanawiał się Szymon.

Usłyszeli jakiś szum. Nagle za nimi pojawił się ogromny robot. Wyglądał jak spodek z czterema nogami. W jego górnej części pojawił się laser. Celował w nich.

- To koniec! - stwierdził Daniel. Jednak w machinie coś zaczęło trzaskać, zgrzytać i robot rozsypał się na kawałki. Pozostała tylko istota podobna do człowieka.

- Nic wam nie jest? – z troską zagadnęła postać w kapturze.

- Kim jesteś? - spytała przerażona Daria.

Przybysz się wyprostował, powoli zdjął kaptur i przedstawił się:

- Jestem Kapitan Simon!

Postać wyglądała jak Szymon z naszej klasy, lecz bardziej męsko i poważnie. Jego twarz z lewej strony była metalowa.

- Tak naprawdę nazywam się Szymon Kędziora - powiedział.

Szymon miał coś powiedzieć, ale oniemiał z wrażenia.

- Aaa! Ale numer ....to Szymon z przyszłości – dziwił się Michał.

- Chodźcie! Muszę pomóc mojej załodze! – oznajmił przyjaźnie Kapitan Simon.

Wszyscy ruszyli za nim. Po jakimś czasie doszli do ogromnego budynku, gdzie toczyła się bitwa. Wielkie roboty były wszędzie! Nagle przed nami wylądowali jacyś dziwni ludzie.

- To moja załoga - powiedział Kapitan Simon. - To jest Szpon, a to Exa, Dankan, Emi Elektroda i Nila. Wszyscy zamilkli. Po obu stronach przez chwilę panowała cisza.

- Cześć! - odezwał się Szpon, a za nim reszta.

- Kapitanie zlokalizowałam miejsce pobytu Kleszczobotów. Są na zboczu Góry Śmierci.

- Świetnie! - powiedział Kapitan Simon, uśmiechając się do Exy.

- Więc jesteście z przeszłości? - spytała Emi, rozdająca z Exą gorącą czekoladę.

- Tak - potwierdził Daniel.

Wszyscy znaleźliśmy się w dużym budynku w kształcie litery N. W pomieszczeniu, w którym usiedzieliśmy, był ogromny ekran, a przy nim stał Szpon Artur.

- Czy można poprosić o jeszcze jedną porcję? - spytała Dominika.

- Oczywiście - odparła Emi, biorąc od niej kubek.

- Co robisz? – zainteresował się Kuba, podchodząc do Szpona.

- Patrzę, gdzie ukrywają się roboty.

- Aha!

Exa spojrzała na ostatni kubek z gorącą czekoladą na jej tacy.

„Hmm...Może dam ją Simonowi?”- pomyślała.

- Dokąd idziesz? - spytała Emi.

- Zaraz wracam - odparła Exa i wyszła.

Szła długim korytarzem, mijając różne drzwi. Nagle zatrzymała się przy jednych z nich.

PUK! PUK! – rozległo się głośne pukanie.

- Proszę! - wymamrotał Kapitan Simon.

- To ja, Exa.

- O, cześć! Wejdź, proszę!

- Yyy....przyniosłam ci gorącą czekoladę - powiedziała nieśmiało.

- Dzięki! – odparł bez entuzjazmu.

Podeszła do niego, postawiła kubek na jego biurku i rzekła czule:

- Za dużo pracujesz.

- Wcale nie!

Exa ciepło spojrzała na Simona, a on odwzajemnił to spojrzenie. Delikatnie położyła rękę na jego ramieniu i powiedziała:

- Martwię się o ciebie.

Simon popatrzył na nią ze zdziwieniem.

- Dlaczego się o mnie martwisz?

Exa spuściła głowę i odeszła wolnym krokiem. Ze smutkiem na twarzy wróciła do pokoju, gdzie wszyscy siedzieliśmy.

- Co ją ugryzło? - Szpon cicho spytał Dankana.

- Nie wiem.

Dziewczyna niespokojnie zakręciła się na pięcie i znów poszła do Kapitana Simona.

- Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że pobyt tych dzieciaków tutaj nie jest dla nich bezpieczny.

- Tak, wiem - odparł ze spokojem Simon. – Musimy je odesłać do swoich czasów.

Podszedł do Exy tak blisko, że ich twarze dzielił zaledwie centymetr. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Kapitan jeszcze bardziej zbliżył się, Exa odchyliła głowę i już mieli się pocałować, gdy do pokoju wpadł Dankan.

- Sorry, że przerywam wam tę romantyczną chwilę, ale znaleźliśmy roboty.

- Aha – chrząknął Simon.

Dankan przyprowadził ich do pokoju, w którym piliśmy czekoladę. Zaciekawiony sytuacją, której był świadkiem, zwrócił się do Kapitana:

- Od kiedy romansujesz z Exą?

- Wcale z nią nie romansuję! - naburmuszył się Simon.

- Jasne… - śmiał się Dankan.

Po jakimś czasie wyruszyliśmy w drogę powrotną.

- Daleko jeszcze? - jęczała Marcelina.

- Przeszliśmy dopiero pół kilometra - odparła Exa.

- Popracuj trochę nad kondycją! – uszczypliwie dodała Daria.

Gdy doszliśmy do centrum miasta, zaatakowała nas armia robotów.

- To Kleszczoboty! - krzyknął Szpon.

- Racja! - potwierdził Simon i cała drużyna stanęła do walki. Emi raziła prądem, Szpon swoimi szponami w rękach rozrywał roboty, Exa strzelała w nie laserami, Kapitan Simon też użył swoich laserów.

Po zakończeniu walki, wszyscy wróciliśmy do siedziby.

- W końcu pokonaliśmy roboty! - z dumą wykrzyknął Dankan.

- Mam dla was niespodziankę! - zawołał Szpon. - Zrobiłem wam wehikuł czasu!

Bardzo się ucieszyliśmy. Pożegnaliśmy się z nowymi znajomymi i wskoczyliśmy do tunelu.

- Do widzenia! - krzyknęła Daria. I pomachała ręką na pożegnanie.

 

Rok 2014 krwawo zapisał się w historii Xavierii. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. W piątą rocznicę klęski Kleszczoboty znowu zaatakowały miasto i żądały zemsty. Miasto zostało zniszczone i wyglądało jeszcze gorzej niż przedtem.

- Czyli znowu się zaczyna …? - zaniepokoił się Szpon.

- Na to wygląda - dodała Nila.

Przez jakiś czas bohaterowie zastanawiali się nad sposobem zlikwidowania Kleszczobotów raz na zawsze. Bez skutku, żadna z propozycji nie była wystarczająco dobra. Nie wiedzieli, co mają czynić. Szpon obmyślał strategie, ale za każdym razem wątpił w ich skuteczność. Dankan nawet nie podejmował prób rozwiązania problemu, tak samo Emi Elektroda, Nila i Exa. Tylko Kapitan Simon pracował nad planem. Mijały długie tygodnie, Kleszczoboty przejęły już całe miasto, a mieszkańców wzięły na zakładników. Traktowały ich bardzo źle. Niewolnicy ciężko pracowali, a tych, którzy się nie słuchali- zabijano. Życie stało się koszmarem.

- Nie będę siedzieć bezczynnie! Przez nas giną niewinni ludzie! - krzyczała Emi.

- Wiem o tym, ale przecież nie możemy nic zrobić. Jesteśmy za słabi – stwierdził Szpon.

Emi zamilkła. Dankan spojrzał surowo na Szpona i powiedział:

- To chyba ją uraziło.

- Przepraszam - wyszeptał Szpon, podchodząc do Emi.

- To ja zaraz wrócę - rzekł Dankan i wyszedł.

Przez jakiś czas oboje siedzieli w ciszy. W końcu odezwał się Szpon:

- Przepraszam, nie powinienem tak mówić. Chyba wiesz, że wszyscy się bardzo staramy? W dodatku.... Szpon nie dokończył, ponieważ podczas ich rozmowy budynek się zatrząsł. Dankan, Nila, Exa i Kapitan Simon wbiegli do salonu.

- Trzęsienie ziemi?!

- Chyba tak!

Wszyscy byli przerażeni. Szpon włączył kamery, ale żadna nie działała. Tylko jedna – zewnętrzna spełniała swoją funkcję.

Nagle okno się rozwarło i z hukiem tłuczonego szkła wszedł przez nie szef Kleszczobotów. Był inny niż pozostałe. Miał on kolor czerwony, a zwykłe były niebieskie. Zwano go też Kleszczobotem MNK 2000 MIX. Jako jedyny umiał mówić. Jego wielka, silna robocia łapa chwyciła kapitana za nogę.

- Puszczaj mnie, ty puszko! - krzyczał Kapitan Simon, uderzając pięściami.

Kleszczobot z kapitanem w szponach odleciał do swojej siedziby. Simon stracił przytomność. Gdy się obudził, nie mógł się poruszyć. Leżał na jakimś stole. Próbował się uwolnić i rozpiąć pasy, którymi był skrępowany i przypięty do tego stołu, ale na próżno. Nagle do pomieszczenia z hałasem wtargnęły dwa Kleszczoboty. Podleciały do przerażonego Simona i z ogromną siłą zaczęły go szarpać. Bezbronny krzyczał z bólu i ponownie stracił przytomność.

 

Co działo się z kapitanem? Dowiecie się w kolejnej części "Wehikułu czasu"


Autor: Ewa Kałkowska
Klasa: IV

 

Informacje prawne

Kontakt

© Szkoła Podstawowa im. A. Mickiewicza w Żyrzynie. Wszystkie prawa zastrzeżone.