Wehikuł Czasu
To co wam opowiem zdarzyło się naprawdę albo i nie ….
Zaczynamy przygodę stulecia. Jest rok 2014. Toczy się wojna pomiędzy dobrem a złem.
***
W Szkole Podstawowej w Żyrzynie dla klas czwartych zorganizowano wycieczkę do Muzeum im. Leonarda da Vinci. Zmęczeni i znudzeni uczniowie dotarli na miejsce.
- Dzień dobry, jestem waszym przewodnikiem po muzeum – ukłonił się starszy elegancko ubrany pan.
- Dzień dobry panu! Jestem Beata Kubak - powiedziała wysoka kobieta o ciepłym uśmiechu.
- Dzień dobry, jestem Ewa Gawrysiak - wtórowała druga, trochę starsza pani o rudych włosach.
Przewodnik oprowadzał nas po różnych pomieszczeniach, a było tak nudno, że nawet Karol - nasz klasowy rozrabiaka - szedł spokojnie, smętnie rozglądając się po salach.
Pan pokazał nam urządzenie, które przypominało mechaniczny fotel.
- To jest niedokończony wehikuł czasu Leonarda da Vinci. Ma ponad 500 lat - powiedział przewodnik, z dumą wskazując dziwny fotel, przy którym zamocowana była klawiatura i kolorowe żarówki.
- Ciekawe czy działa? - szeptała blondynka Daria do Ewy, wysokiej dziewczynki w okularach.
- Teraz jest chwila na odpoczynek - powiedziała pani Beata. – My z panią Ewą pójdziemy na krótką rozmowę z przewodnikiem, a was proszę, byście spokojnie na nas zaczekali.
Nauczycielki oddaliły się od grupy.
- Hej chłopaki! Może przeniesiemy się w czasie? - zaproponował Łukasz.
- Spotkamy się z dinozaurami i nas zjedzą - śmiał się Mateusz.
Łukasz z Mateuszem i Karolem przeszli przez barierki. Łukasz pierwszy usiadł na fotelu, potem Mateusz, na końcu Karol.
- Jestem Kapitan Łukasz, Pogromca Czasu! - krzyczał.
- Chłopaki złaźcie z tego czegoś! - wołała spanikowana Magda.
- To nie jest dobry pomysł! - przekonywała ich Klaudia.
- Dziewczyny dajcie spokój. Co myślicie, że przeniesiemy się w czasie? – żartował Mateusz.
Łukasz niechcący popchnął Karola wprost na dziwną klawiaturę, a on wcisnął czerwony guziczek. Wehikuł czasu pisnął, zazgrzytał, wielka błyskawica wydostała się z fioletowej żarówki. Zgasła. Nagle otworzyła się fioletowa dziura, która wszystko zassała.
- Co się dzieje?! - krzyczała Dominika.
- Łukasz, to wszytko twoja wina! - piszczała Magda.
Dziura oddziaływała z taką siłą, że wszystkich wciągnęła.
- Aaa! – krzyczeli, wpadając do dziwnego tunelu.
Gdy już byli w tunelu, ten zamknął się. Na miejscu, gdzie stały dzieci, został tylko bałagan. W środku wyglądało, jakby ktoś nie dokończył dzieła. Nagle wszystko się uspokoiło.
- Gdzie my jesteśmy? - spytała Marcelina.
- Skąd mam wiedzieć! - gniewnie odpowiedziała Daria, a jej głos drżał ze strachu.
Wszyscy byliśmy w szoku. Przed naszymi oczami roztaczał się okropny widok: zburzone budynki, poprzewracane samochody, wszystko było opustoszałe, powiało grozą.
- Jej! - dziwił się Michał.
-To... niemożliwe! - powiedziała ze zdumieniem Ewa. - Czyżbyśmy byli w przyszłości?!
- Chyba tak.... - stwierdził Kuba.
Nagle na szarym niebie zauważyli światło, które zbliżało się w ich stronę. Przypominało ono spadającą gwiazdę.
- Co to jest? - spytał Artur.
- Może to kometa? - zastanawiał się Szymon.
Usłyszeli jakiś szum. Nagle za nimi pojawił się ogromny robot. Wyglądał jak spodek z czterema nogami. W jego górnej części pojawił się laser. Celował w nich.
- To koniec! - stwierdził Daniel. Jednak w machinie coś zaczęło trzaskać, zgrzytać i robot rozsypał się na kawałki. Pozostała tylko istota podobna do człowieka.
- Nic wam nie jest? – z troską zagadnęła postać w kapturze.
- Kim jesteś? - spytała przerażona Daria.
Przybysz się wyprostował, powoli zdjął kaptur i przedstawił się:
- Jestem Kapitan Simon!
Postać wyglądała jak Szymon z naszej klasy, lecz bardziej męsko i poważnie. Jego twarz z lewej strony była metalowa.
- Tak naprawdę nazywam się Szymon Kędziora - powiedział.
Szymon miał coś powiedzieć, ale oniemiał z wrażenia.
- Aaa! Ale numer ....to Szymon z przyszłości – dziwił się Michał.
- Chodźcie! Muszę pomóc mojej załodze! – oznajmił przyjaźnie Kapitan Simon.
Wszyscy ruszyli za nim. Po jakimś czasie doszli do ogromnego budynku, gdzie toczyła się bitwa. Wielkie roboty były wszędzie! Nagle przed nami wylądowali jacyś dziwni ludzie.
- To moja załoga - powiedział Kapitan Simon. - To jest Szpon, a to Exa, Dankan, Emi Elektroda i Nila. Wszyscy zamilkli. Po obu stronach przez chwilę panowała cisza.
- Cześć! - odezwał się Szpon, a za nim reszta.
- Kapitanie zlokalizowałam miejsce pobytu Kleszczobotów. Są na zboczu Góry Śmierci.
- Świetnie! - powiedział Kapitan Simon, uśmiechając się do Exy.
- Więc jesteście z przeszłości? - spytała Emi, rozdająca z Exą gorącą czekoladę.
- Tak - potwierdził Daniel.
Wszyscy znaleźliśmy się w dużym budynku w kształcie litery N. W pomieszczeniu, w którym usiedzieliśmy, był ogromny ekran, a przy nim stał Szpon Artur.
- Czy można poprosić o jeszcze jedną porcję? - spytała Dominika.
- Oczywiście - odparła Emi, biorąc od niej kubek.
- Co robisz? – zainteresował się Kuba, podchodząc do Szpona.
- Patrzę, gdzie ukrywają się roboty.
- Aha!
Exa spojrzała na ostatni kubek z gorącą czekoladą na jej tacy.
„Hmm...Może dam ją Simonowi?”- pomyślała.
- Dokąd idziesz? - spytała Emi.
- Zaraz wracam - odparła Exa i wyszła.
Szła długim korytarzem, mijając różne drzwi. Nagle zatrzymała się przy jednych z nich.
PUK! PUK! – rozległo się głośne pukanie.
- Proszę! - wymamrotał Kapitan Simon.
- To ja, Exa.
- O, cześć! Wejdź, proszę!
- Yyy....przyniosłam ci gorącą czekoladę - powiedziała nieśmiało.
- Dzięki! – odparł bez entuzjazmu.
Podeszła do niego, postawiła kubek na jego biurku i rzekła czule:
- Za dużo pracujesz.
- Wcale nie!
Exa ciepło spojrzała na Simona, a on odwzajemnił to spojrzenie. Delikatnie położyła rękę na jego ramieniu i powiedziała:
- Martwię się o ciebie.
Simon popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Dlaczego się o mnie martwisz?
Exa spuściła głowę i odeszła wolnym krokiem. Ze smutkiem na twarzy wróciła do pokoju, gdzie wszyscy siedzieliśmy.
- Co ją ugryzło? - Szpon cicho spytał Dankana.
- Nie wiem.
Dziewczyna niespokojnie zakręciła się na pięcie i znów poszła do Kapitana Simona.
- Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że pobyt tych dzieciaków tutaj nie jest dla nich bezpieczny.
- Tak, wiem - odparł ze spokojem Simon. – Musimy je odesłać do swoich czasów.
Podszedł do Exy tak blisko, że ich twarze dzielił zaledwie centymetr. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Kapitan jeszcze bardziej zbliżył się, Exa odchyliła głowę i już mieli się pocałować, gdy do pokoju wpadł Dankan.
- Sorry, że przerywam wam tę romantyczną chwilę, ale znaleźliśmy roboty.
- Aha – chrząknął Simon.
Dankan przyprowadził ich do pokoju, w którym piliśmy czekoladę. Zaciekawiony sytuacją, której był świadkiem, zwrócił się do Kapitana:
- Od kiedy romansujesz z Exą?
- Wcale z nią nie romansuję! - naburmuszył się Simon.
- Jasne… - śmiał się Dankan.
Po jakimś czasie wyruszyliśmy w drogę powrotną.
- Daleko jeszcze? - jęczała Marcelina.
- Przeszliśmy dopiero pół kilometra - odparła Exa.
- Popracuj trochę nad kondycją! – uszczypliwie dodała Daria.
Gdy doszliśmy do centrum miasta, zaatakowała nas armia robotów.
- To Kleszczoboty! - krzyknął Szpon.
- Racja! - potwierdził Simon i cała drużyna stanęła do walki. Emi raziła prądem, Szpon swoimi szponami w rękach rozrywał roboty, Exa strzelała w nie laserami, Kapitan Simon też użył swoich laserów.
Po zakończeniu walki, wszyscy wróciliśmy do siedziby.
- W końcu pokonaliśmy roboty! - z dumą wykrzyknął Dankan.
- Mam dla was niespodziankę! - zawołał Szpon. - Zrobiłem wam wehikuł czasu!
Bardzo się ucieszyliśmy. Pożegnaliśmy się z nowymi znajomymi i wskoczyliśmy do tunelu.
- Do widzenia! - krzyknęła Daria. I pomachała ręką na pożegnanie.
Rok 2014 krwawo zapisał się w historii Xavierii. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. W piątą rocznicę klęski Kleszczoboty znowu zaatakowały miasto i żądały zemsty. Miasto zostało zniszczone i wyglądało jeszcze gorzej niż przedtem.
- Czyli znowu się zaczyna …? - zaniepokoił się Szpon.
- Na to wygląda - dodała Nila.
Przez jakiś czas bohaterowie zastanawiali się nad sposobem zlikwidowania Kleszczobotów raz na zawsze. Bez skutku, żadna z propozycji nie była wystarczająco dobra. Nie wiedzieli, co mają czynić. Szpon obmyślał strategie, ale za każdym razem wątpił w ich skuteczność. Dankan nawet nie podejmował prób rozwiązania problemu, tak samo Emi Elektroda, Nila i Exa. Tylko Kapitan Simon pracował nad planem. Mijały długie tygodnie, Kleszczoboty przejęły już całe miasto, a mieszkańców wzięły na zakładników. Traktowały ich bardzo źle. Niewolnicy ciężko pracowali, a tych, którzy się nie słuchali- zabijano. Życie stało się koszmarem.
- Nie będę siedzieć bezczynnie! Przez nas giną niewinni ludzie! - krzyczała Emi.
- Wiem o tym, ale przecież nie możemy nic zrobić. Jesteśmy za słabi – stwierdził Szpon.
Emi zamilkła. Dankan spojrzał surowo na Szpona i powiedział:
- To chyba ją uraziło.
- Przepraszam - wyszeptał Szpon, podchodząc do Emi.
- To ja zaraz wrócę - rzekł Dankan i wyszedł.
Przez jakiś czas oboje siedzieli w ciszy. W końcu odezwał się Szpon:
- Przepraszam, nie powinienem tak mówić. Chyba wiesz, że wszyscy się bardzo staramy? W dodatku.... Szpon nie dokończył, ponieważ podczas ich rozmowy budynek się zatrząsł. Dankan, Nila, Exa i Kapitan Simon wbiegli do salonu.
- Trzęsienie ziemi?!
- Chyba tak!
Wszyscy byli przerażeni. Szpon włączył kamery, ale żadna nie działała. Tylko jedna – zewnętrzna spełniała swoją funkcję.
Nagle okno się rozwarło i z hukiem tłuczonego szkła wszedł przez nie szef Kleszczobotów. Był inny niż pozostałe. Miał on kolor czerwony, a zwykłe były niebieskie. Zwano go też Kleszczobotem MNK 2000 MIX. Jako jedyny umiał mówić. Jego wielka, silna robocia łapa chwyciła kapitana za nogę.
- Puszczaj mnie, ty puszko! - krzyczał Kapitan Simon, uderzając pięściami.
Kleszczobot z kapitanem w szponach odleciał do swojej siedziby. Simon stracił przytomność. Gdy się obudził, nie mógł się poruszyć. Leżał na jakimś stole. Próbował się uwolnić i rozpiąć pasy, którymi był skrępowany i przypięty do tego stołu, ale na próżno. Nagle do pomieszczenia z hałasem wtargnęły dwa Kleszczoboty. Podleciały do przerażonego Simona i z ogromną siłą zaczęły go szarpać. Bezbronny krzyczał z bólu i ponownie stracił przytomność.
Co działo się z kapitanem? Dowiecie się w kolejnej części "Wehikułu czasu"
Autor: Ewa Kałkowska
Klasa: IV